Mecze BSF ABJ Bochnia z Unią Tarnów zawsze mają swój wyjątkowy przebieg. Dla obu ekip to niezwykle prestiżowe starcie, zawsze jest ciekawie, a poziom zawodów wysoki. Nie inaczej było i tym razem. Zespół z Bochni odniósł 10. z rzędu zwycięstwo w tym sezonie.
Unici na pewno zaskoczyli pozytywnie, bowiem w pierwszym fragmencie meczu dominowali. Najpierw po rozegraniu rzutu rożnego Fryś przymierzył dokładnie pod poprzeczkę, a po chwili Sojda ulokował piłkę w siatce. Trener BSF Klaudiusz Hirsch poprosił o czas i to był kluczowy fragment tych zawodów. Goście zmobilizowali się i szybko odrobili straty. W 9 minucie Tijerino wznowił grę z kornera, na bramkę przymierzył Łękawa, a lot piłki przeciął Palonek, który w debiutanckim występie w tym sezonie zrobił to, do czego jest stworzony. Zdobył gola. Po chwli był remis, gdy piłkę błyskawicznie wymienili Cabalceta z Budzynem i ten pierwszy nie dał szans bramkarzowi. Dwie minuty później Matras dokładnie dograł do Wędzonego, a ten oddał znakomite uderzenie. Niby Wałach wiedział, gdzie gracz BSF ABJ pośle piłkę, ale nie był w stanie nic zrobić. Teraz opiekun Unii poprosił o czas i przyznać trzeba, że gospodarze mogli co najmniej wyrównać. Wykonywali trzy przedłużane rzuty karne, mieli trzy stuprocentowe szanse, ale albo pudłowali, albo znakomicie interweniował Burzej. Na ostatnie dwie minuty gry w I połowie trener Hirsch posłał na plac wyjściową czwórkę. Dało to efekt w postaci dwóch goli. Najpierw ponownie Cabalceta z Budzynem wymanewrowali obronę rywala, a tuż przed końcową syreną Cabalceta dokładnie obsłużył Wędzonego. Więcej bramek w derbach nie padło, gospodarze próbowali walczyć wycofując bramkarza, ale wynik nie uległ zmianie. (http://bsfbochnia.pl)