Każda seria ma swój koniec... Porażka z Lesznem

2 miesiące temu | 29.02.2024, 12:12
Każda seria ma swój koniec... Porażka z Lesznem

Każda seria ma swój kres. Dla naszej drużyny przypadł on w Wielkopolsce… W 23.kolejce FOGO Futsal Ekstraklasy BSF ABJ Powiat Bochnia uległ w delegacji GI Malepszemu Arth Soft Leszno 3:6, kończąc tym samym passę jedenastu spotkań bez porażki.

Fatalnie od początku

Kataklizm dla bochnian rozpoczął się już w 3.minucie. Minor Cabalceta przy wyprowadzeniu piłki stracił ją na rzecz Daniele Gallego, który skorzystał  tego błędu i świetnym strzałem w samo okienko dał miejscowym prowadzenie. Potem, mimo prób obydwu formacji, rezultat długo nie ulegał zmianie. Aż do 13.minuty, kiedy Leszno ponownie ugodziło. Przy stałym fragmencie gry Ołeksandr Kolesnykow z całej siły wstrzelił futsalówkę w kierunku bramki, wprost na nadbiegającego Wiaczesława Kożemjaki, który, kompletnie zaskakując defensorów, skierował zagranie kolegi do siatki.

Przełamanie niemocy, choć na przerwę z dwubramkową stratą

Trzy minuty później ekipa z Bochni nareszcie przełamała swoją niemoc. Kamil Surmiak dograł z rzutu rożnego, Cabalceta przepuścił piłkę, a ta usadowiła się na nodze Mateusz Prokop, który huknął nie do obrony. Mimo to, przyjezdni na przerwę schodzili z dwubramkową stratą. Minutę przed syreną Kożemjaka piętką świetnie obsłużył Jose Luisa Tangrife, który nie atakowany stanął w okolicach 7.metra i z pierwszej piłki podwyższył na 3:1.

Nadzieje na comeback

BSF, mając na uwadze niedawną batalię przeciwko Piastowi Gliwice i udaną pogoń z wyniku 0:3 w plecy, liczył na podobny przebieg spotkania w Lesznie. Niestety, od wznowienia gry los dalej zdawał się spiskować przeciwko naszemu zespołowi. Zaczęło się już po 42 sekundach, kiedy to po drugiej żółtej kartce i w konsekwencji czerwonej udział w meczu zakończył Adam Wędzony. Momentalnie po wydarzeniu Gallego z ostrego kąta powiększył swój dorobek do dwóch goli.

Niepomyślny przebieg wydarzeń najwyraźniej mocno zirytował Sebastiana Leszczaka, który postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. W 24.minucie nasz kapitan wykonał swój firmowy manewr – zaczarował rywala, wszedł z piłką do środka i uderzeniem w górne rejony bramki zapisał się na liście strzelców. Dawało to nadzieje na dogonienie lesznian, w co goście mocno wierzyli. Wielkopolanom jednak futsalówka na nodze niezwykle dobrze siedziała…

Brak happyend'u

W 29.minucie Kolesnykow wprawił w osłupienie przeciwników, z rzutu wolnego posyłając piłkę tam, gdzie nie było Kollara i idealnie między poprzeczkę, a głowę blokującego na linii Surmiaka. Walczącym bochnianom tego dnia opatrzność kładła kolejne kłody – a to przepiękne gole, a to kartki, a to pech. A to nie był koniec tych przeciwności.

Na dwie minuty przed końcem zespołową akcję sfinalizował Cabalceta, z bliska do siatki pakując zagraną ze skrzydła piłkę. Szybko jednak odpowiedział Jakub Kąkol, zza pola karnego posyłając plasowane uderzenie w prawy dolny róg. Mecz był już w zasadzie rozstrzygnięty, ale na finiszu ekipa z Bochni przyjęła jeszcze jeden cios. Po nieprzepisowym zatrzymaniu gracza rywala z parkietu wyleciał Surmiak, otrzymując czerwony kartonik.

Leszno więc nadal pozostaje nieodczarowane. Tym razem ekipa z Wielkopolski pokonała bochnian 6:3. 

Udostępnij