To już ostatnia część wywiadu podsumowującego rok, który udzielił nam prezes klubu, Rafał Czaja. Zapraszamy!
Gdyby miał pan postawić się rok temu, w tym miejscu, to w ciemno wziąłby pan taki rozwój klubu, jaki nastąpił?
Przede wszystkim, rok temu byłem o rok młodszy, ale gdybyśmy rozmawiali i dostałbym pytanie, czy 8 miejsce i dwadzieścia pięć punktów po pierwszej rundzie sezonu 2023/2024 będzie mnie satysfakcjonować, to bez wahania odpowiedziałbym tak! Na razie, odkąd zostałem prezesem tego klubu, idziemy ciągle do przodu i się nie zatrzymujemy. Zaczęliśmy w drugiej lidze, potem trzy lata byliśmy w pierwszej, a teraz drugi sezon jesteśmy w Ekstraklasie, nieustająco się rozwijamy. Grzechem byłoby powiedzieć, że nie wziąłbym tego w ciemno, ale chce się cały czas więcej i jak teraz rozmawiamy, to nawet z tym wąskim potencjałem ludzkim przy odrobinie szczęścia jesteśmy w stanie wykręcić jeszcze lepszy wynik.
Ta kwestia logistyczno-organizacyjna w klubie…. Co może pan o niej powiedzieć?
Jest na poprawnym poziomie. Nawet na tym przykładzie będę twierdził, że idziemy do przodu. Dzisiaj w sztabie szkoleniowym jest pierwszy trener, drugi trener, fizjoterapeuta i kierownik drużyny, a jeszcze trzy lata temu był to jedynie trener.
Jeżeli patrzymy z tej perspektywy, to jest progres, ale jeśli popatrzymy na kluby, które są wyżej od nas, to są elementy, których nam brakuje. Nie wszyscy w tym klubie zarabiają, większość pracuje w formie wolontariatu i łączy tą działalność z pracą zawodową. Uważam jednak, że mimo wszystko pozwala to nam ciągle iść do przodu. Chcielibyśmy rzecz jasna, żeby klub był w pełni sprofesjonalizowany, ale na razie działamy na tyle, na ile nas jest stać.
A jak ma się sytuacja z finansami?
Jeśli myślimy o rozwoju, potrzebujemy sponsorów, których niestety na ten moment nie mamy aż tylu, ilu chcemy. Mamy oczywiście grono, które nas wspiera i któremu jesteśmy ogromnie za to wdzięczni. Jeżeli jednak chcemy bić się o wyższe cele, to potrzebujemy jeszcze dwóch, trzech mocnych partnerów, którzy zainwestują w nasz klub. Jeśli tak się stanie, jestem przekonany, że będziemy w stanie wznieść się na pułap czterech najlepszych drużyn w kraju i na przestrzeni całego sezonu powalczyć z Constractem, Rekordem czy Piastem o coś więcej niż sama faza play-off.
Mamy obecnie przerwę w rozgrywkach Futsal Ekstraklasy między pierwszą, a drugą połową sezonu. Co planuje Pan zrobić, aby ten drugi półmetek był jeszcze lepszy?
Minimum, które przed sezonem sobie założyliśmy to awans do fazy play-off, który po pierwszej rundzie jest na wyciągnięcie ręki. Niejednokrotnie w tym sezonie okazywało się jednak, że jeśli brakuje kogoś z podstawowej ósemki, drużyna traci 30% na jakości. Staramy się więc wzmocnić kadrę, obecnie prowadzimy zaawansowane rozmowy z dwoma nowymi zawodnikami. Jeżeli uda się je pozytywnie zakończyć, to uważam, że możemy stać się drużyną, która w sposób naturalny może zawalczyć o czwarte miejsce w lidze w sezonie zasadniczym, a to dałoby doskonałą pozycję wyjściową przed fazą play-off.
Osobiście ze zniecierpliwieniem czekam również na pierwsze punkty zdobyte z najmocniejszą trójką w Futsal Ekstraklasie. To się udało Lesznu, Legii, Toruniowi, Dremanowi… ale nie nam. To byłby dla mnie kolejny wykładnik dalszego rozwoju tej drużyny. O ten cel otarliśmy się na jesieni w Gliwicach, gdzie uważam, że zasłużyliśmy na minimum jeden punkt, dlatego tego też życzę sobie, żeby udało się to w rundzie rewanżowej.
Najbardziej satysfakcjonujący wynik na koniec sezonu?
Mistrzostwo Polski (śmiech). Realnie jednak patrząc – uważam, że stać nas na zajęcie czwartego miejsca. Bez żadnego ciśnienia możemy o tym myśleć, ale jak wspomniałem główny cel to play-offy. I nawet, jeśli zajmiemy ósme miejsce, to będę tym faktem usatysfakcjonowany.
A co z perspektywą na przyszłość? Ma już pan w głowie plan na dalsze lata?
Najważniejszym celem organizacyjnym jest pozyskiwanie sponsorów – jednego dużego lub kilku mniejszych. Spowodowałoby to zwiększenia jakości rywalizacji w Futsal Ekstraklasie przez nasz klub. Jeżeli mają się ziścić moje słowa sprzed półtora roku, że dajemy sobie pięć lat, aby zawalczyć o mistrzostwo Polski, to bez pełnej profesjonalizacji nie jesteśmy w stanie tego zrobić. Zespoły z TOP 3 plus może Leszno są w 100% zawodowe, zawodnicy w nich trenują po osiem razy w tygodniu i nie pracują nigdzie zawodowo. Łatwo jest zrozumieć, że jeśli gracz w rundzie wykonuje tą samą czynność 100 razy, to potencjalnie będzie lepszym od tego, który wykonuje ją 50 razy plus idzie na kilka godzin do pracy.
Drugim kierunkiem jest rozwój młodzieży. To bardzo boli, ale nie ma już u nas chłopców tak, jak kilka lat wstecz, kiedy wyciągaliśmy jak z kapelusza dobrych zawodników, którzy zdobywali medale Młodzieżowych Mistrzostw Polski. W tym roku podjęliśmy współpracę z Bocheńskim Klubem Sportowym, za co serdecznie dziękuje prezesowi Jackowi Kubikowi, bo od dwóch lat nie ma między nami żadnych zgrzytów i animozji, a oba kluby sprawnie współpracują. Z tego miejsca życzę sukcesów w IV lidze i kibicuję w dalszym rozwoju. Trzeba sobie również jasno powiedzieć, że musimy bazować na wychowankach BKSu czy MOSiRu Bochnia, bo nie stać nas na rozwinięcie własnej akademii. Chciałbym jednak, żeby młodzieżówka wróciła na właściwe tory i byśmy ponownie mogli szczycić się tytułami i młodzieżowymi reprezentantami Polski. Moim marzeniem jest, aby kiedyś powiedzieć, że w Lidze Mistrzów czy seniorskiej kadrze zagrał chłopak pochodzący z Bochni.
Obie rzeczy łączą się z pozyskaniem finansów i sponsora, obecnie więc założyliśmy sobie to jako priorytet.
A więc, gdy spotkamy się tu w grudniu 2024 roku – co chciałby pan powiedzieć?
Że jestem o rok starszy, to na pewno. A ponadto, chciałbym powiedzieć, że część z tych planów, o których wspomniałem, udało się zrealizować. Życzyłbym sobie ponownie stwierdzić, że odkąd jestem prezesem tego klubu, to dalej nie zderzyłem się ze ścianą, bo to będzie oznaczało, że klub dalej zmierza w odpowiednim kierunku. Oczywiście, mam świadomość, że w przyszłości mogą przyjść i te ciężkie, chude lata, kiedy będę zmuszony zrobić krok wstecz, ale za rok chciałbym rzec, że dalej idziemy do przodu.