Z Widzew znów na styk - cenna wygrana w Łodzi

3 miesiące temu | 25.01.2024, 06:49
Z Widzew znów na styk - cenna wygrana w Łodzi

Jak to w starciach w Widzewem emocji nie zabrakło – były piękne gole, akcje i walka ma parkiecie. BSF jednak nie dał sobie przerwać zwycięstw i w Łodzi zaliczył kolejne. Bochnianie wygrali 3:1, dzięki czemu zbliżyli się na punkt do piątego w tabeli Leszna.

Od początku na całego!

Od pierwszego kontaktu z futsalówką nie można było oderwać wzroku od parkietu hali w Łodzi. Akcja za akcje, sytuacja za sytuacje… Działo się tyle, że już po dwóch minutach spokojnie paść mogło pięć bramek! W pierwszej połowie optyczną przewagę zdawali się mieć bochnianie, kreując co chwila groźne okazję, co rzecz jasna nie oznaczało, że nie musieli mieć się na baczności w obronie. Tam jednak dostępu do bramki strzegł Kevin Kollar, niwecząc każdą próbę ekipy z Łodzi.

Błysk Cabalcety

Jedyne czego brakowało, to goli, a żadna ze stron nie potrafiła przełamać przeciwnego bloku defensywnego. Sytuacja zmianie uległa na pięć minut przed końcem pierwszej odsłony. Wówczas swoimi umiejętnościami zabłysnął Minor Cabalceta. „Kostarykański golleador” przed polem karnym świetnie oszukał Kamila Kucharskiego, mijając go, a potem, z okolic 6.metra, przymierzył idealnie w okienko. Tuż przed przerwą nacisnęli gospodarze, chcąc doprowadzić do remisu przed pauzą. BSF nie dał sobie jednak wbić już bramki i do szatni schodził z prowadzeniem.

Z przytupem w drugą połowę

Koncertowo w drugą odsłonę weszli bochnianie, już na starcie powiększając zaliczkę nad rywalami. Dwie minuty po wznowieniu na środku parkietu piłkę przechwycił Pedro Pereira, podprowadził ją pod przeciwne pole karne i precyzyjnie uderzył w prawy górny róg bramki. Trafienie to zmusiło gospodarzy do wzmocnienia ataków. Już na kwadrans przed końcem rzucili wszystko na jedną kartę – wycofali bramkarza i zamknęli czyhających na kontry rywali we własnej połowie gości. Po chwili przyniosło to zamierzone efekty.

Nadzieje łodzian

W 31.minucie, po zagraniu z lewego skrzydła, piłkę w polu karnym otrzymał niepilnowany Daniel Krawczyk. Doświadczony napastnik nie zwykł marnować takich okazji i, dokładając jedynie stopę, skierował futsalówkę do odsłoniętej bramki. Na łódzkim parkiecie szykowała się więc pasjonująca końcówka, w której każdy scenariusz był możliwy. Jedna, najmniejsza pomyłka po jednej i drugiej stronie skutkować mogła utratą bramki. Gorycz i radość dzieliła niezwykle cienka granica.

Kołyska Biela i trzy punkty dla Bochni

Ostatecznie jednak z Łodzi wyjeżdżali w tych przyjemniejszych nastrojach. W 38.minucie Pereira, po przechwycie, wyprowadził kontrę. Za nim pobiegł Łukasz Biel, który, otrzymując podanie na prawej flance, stanął de facto oko w oko z bramkarzem. „Bielu” skrętnie skorzystał z szansy i umieścił piłkę w siatce, a następnie wykonał „kołyskę” dla swojej nowo narodzonej córeczki Lilii. Bramka ta ustaliła rezultat spotkania. BSF zgarnął więc komplet punktów, zbliżając się zarazem na jeden do piątego Leszna. W dobrych humorach więc podopieczni Antuna Bacicia udali w długą, powrotną podróż do Bochni.

 

 

Udostępnij