Nie można odmówić walki, ale trzeba uznać klasę rywala. Przegrywamy z liderem FOGO Futsal Ekstraklasy 1:4.
Pierwsza część spotkania rozpoczęła się z dużym szacunkiem do klasy rywala i w pierwszych minutach obie drużyny nie mogły wyprowadzić skutecznego ataku, który zakończyłby się bramką. Jednak szybciej z tego letargu wyszedł zespół Rekordu Bielsko - Biała, który już w 4. Minucie objął prowadzenie. Nasi zawodnicy coraz śmielej po tej bramce zaczęli dostawać się w okolice bolą karnego rywali, ale za każdym razem brakowało kluczowego podania, lub celnego strzału. W następnych minutach po straconej bramce trwał pat na boisku, trwały ataki z obu stron i wynik nie ulegał zmianie dzięki świetnej postawie w bramce Kevina Kollara. Jednak i na niego znaleźli sposób zawodnicy obecnego lidera FOGO Futsal Ekstraklasy i rozwiązali worek z bramkami w 11. Minucie meczu. Bardzo szybkie trzy ciosy wyprowadzone z chirurgiczną precyzją i tablica wyników w ciągu kilku minut zmieniła rezultat z 0:1 na 0:4. W końcówce pierwszej części meczu poza kilkoma faulami oraz żółtą kartką Sebastiana Leszczaka z Rekordu Bielsko-Biała nie widzieliśmy i po syrenie oznaczającej 20. Minutę meczu zawodnicy udali się do szatni na przerwę.
Drugą odsłonę spotkania rozpoczęliśmy również agresywnie, a w wyprowadzaniu z piłki z własnej połowy uczestniczył nawet Krystian Jaszczyński, który między słupkami zastąpił Kevina Kollara. Szybko to przyniosło efekt - Wojciech Przybył doskonale wykorzystał błąd w defensywie i zdobył pierwszą bramkę BSFu. Z upływającym czasem coraz częściej gościliśmy pod bramką przeciwnika, uszczelniliśmy defensywę, a Rekord strzały na bramkę oddawał najczęściej po stałych fragmentach gry. Nadal nie mogliśmy jednak znaleźć drogi do bramki. Obie ekipy po kilku minutach drugiej połowy zaczęły grać bardzo taktyczny futsal, skutkiem czego nie odsłaniały się, a kibice nie oglądali żadnej bramki. Wynik 1:4 utrzymał się już do końcowej syreny.